Komunia na rękę - odparcie zarzutów
I rzeczywiście - próbując odnaleźć jakieś informacje w internecie, o wiele ciężej znaleźć cokolwiek, co by broniło tej praktyki – zdecydowana większość odnosi się bardzo krytycznie do tej formy przyjmowania Ciała Pańskiego. Jednym z najbardziej popularnych filmów w tym temacie okazał się materiał Wojciecha Cejrowskiego „Cejrowski o Komunii Świętej na rękę”1, takie spojrzenie również promuje serwis PCh24.pl, który notabene nie kryje swojego sceptycyzmu wobec Soboru Watykańskiego II. Jeśli chodzi o wersję tekstową, to oczywiście najpopularniejszym tekstem jest dość często występujący artykuł ks. Paula McDonalda, zamieszczonego np. na stronie gloria.tv2.
Po drugiej stronie barykady można jednak odnaleźć takie materiały jak film Mikołaja Kapusty "Teolog vs. Cejrowski o Komunii św. na rękę"3, oraz wypowiedzi kilku pojedynczych księży jak np. ks. Rafała Jarosiewicza4, który zwrócił cenną uwagę na naukę papieża Benedykta XVI w przedmiocie sprawy.
Postanowiłem w tej notce zebrać najczęstsze zarzuty wysuwane przez przeciwników tej praktyki i pochylić się przez chwilę nad nimi. Oto one:
1. Jest to oczywista profanacja Najświętszego Sakramentu, ponieważ hostia jest bardzo kruchliwa i zawsze jakieś cząstki zostają na rękach tych, którzy przyjmują Ją na rękę, przez co upada to na ziemię, albo pozostaje na ubraniach i dochodzi do profanacji Ciała Jezusa Chrystusa, który tak samo jest obecny w każdej najmniejszej drobince tejże hostii.
2. Świadectwo Cyryla jest niewiarygodne, ale za to o wiele bardziej wiarygodnymi są relacje św. Leona, św. Bazylego oraz Grzegorza wielkiego, z których miałoby wynikać, że praktyka przyjmowania do ust była już obecna w IV-V wieku wbrew temu co twierdzą propagatorzy Komunii na rękę.
3. Świadectwa biblijne przemawiają za komunią do ust - Ezechiela 2, 8-9 oraz kwestia Judasza
6. Przyjmowanie Komunii na rękę jest archeologizmem, który przecież został potępiony przez papieża Piusa XII.
7. Przeciwko praktyce komunii na rękę przemawia podobieństwo do praktyki protestanckiej.
8. Forma Komunii na rękę sprzyja większej profanacji polegającej na zanoszeniu hostii do ławek, porzucaniu cząstek na podłogę pod tymi ławkami, czy też w skrajnych przypadkach umożliwia wynoszenie ich z Kościoła przez satanistów.
9. Ludzie którzy to biorą na rękę robią to ze strachu przed zakażeniem się koronawirusem i jest to zwykły przejaw braku wiary, że Jezus ma moc uchronić nas przed chorobą.
10. jest to bardzo niehigieniczne, ponieważ palcami dotykamy wszystkich przedmiotów, zbieramy zarazki, a następnie tymi palcami wkładamy do ust hostię.
11. Na egzorcyzmach Anelise Michell demony radośnie świętowały z tego faktu, że zmusiły Kościół to podawania komunii "na łapkę".
12. przy komunii na rękę niebezpieczeństwo upadku na ziemię i tym samym profanacji cząstek Ciała Pańskiego jest o wiele bardziej prawdopodobne, niż w przypadku podawania jej do ust.
13. Za słusznością komunii do ust przemawia objawienie w Fatimie, ponieważ anioł podawał Ją dzieciom do ust (jest to argument z PCh24.pl)
16. Kościół w swojej tradycyjnej dyscyplinie nie dopuszcza Komunii na rękę (dodane 3 grudnia 2021)
18. Czy starożytne sobory i synody potępiały Komunię na rękę?
19. Czy rzeczywiście Kościół depcze po Najświętszym Ciele Jezusa Chrystusa?
Odpowiedzi:
Zarzut nr 1. Jest to oczywista profanacja Najświętszego Sakramentu, ponieważ hostia jest bardzo kruchliwa i zawsze jakieś cząstki zostają na rękach tych, którzy przyjmują Ją na rękę, przez co upada to na ziemię, albo pozostaje na ubraniach i dochodzi do profanacji Ciała Jezusa Chrystusa, który tak samo jest obecny w każdej najmniejszej drobince tejże hostii.
Nie ma wątpliwości, że Kościół w Ogólnym Wprowadzeniu do Mszału Rzymskiego wyraźnie nakazuje puryfikację, opłukiwanie rąk, aby uchronić Ciało Pańskie obecne w okruchach konsekrowanych hostii. W ten oto liturgiczny sposób podkreśla wielkie sacrum i wielką wiarę w Jego prawdziwą obecność w konsekrowanym chlebie. Jednakże dokonuje to jedynie w sposób symboliczny, ponieważ ma świadomość o absolutnej niemożności uchronienia od tejże "profanacji" absolutnie wszystkich cząsteczek. Tym samym musi się jedynie ograniczać tylko do tego, co jest wyraźnie widoczne dla oczu, oraz pewnych symbolicznych i stałych gestów takich jak oczyszczenie pateny nawet, jeśli one są niedostrzegalne. No i właśnie do tejże "absolutnej niemożności" chciałbym teraz nawiązać. Wystarczy tylko zwrócić uwagę, że podczas konsekracji kapłan dotyka swoimi palcami już przeistoczoną hostię, odkłada ją na patenę, a następnie swoimi rękami, którymi przed chwilą dotykał Ciała Jezusa pod postacią łamliwego chleba, dotyka teraz lekcjonarza, a chwilę później nierzadko podaje swoją rękę służbie liturgicznej i wiernym na znak pokoju. Te ręce, które przed chwilą dotykały Najświętszego Ciała Jezusa, a które nie zostały jeszcze obmyte, dotykają teraz innych rąk, oraz dotykają rękojeści kielicha Pańskiego. Zwróćmy uwagę, że ta rękojeść nie jest puryfikowana po zakończeniu obrzędu rozdawania Komunii, ponieważ puryfikowane jest jedynie jego wnętrze. A więc na tej rękojeści również może znajdować się Ciało Pańskie. Ten kielich zostaje zabrany przez ręce ministrantów i odstawiony na bok. I proszę zwrócić uwagę, że tyle samo Chrystusa zostało "sprofanowanego" nawet przez tych, którzy rozdają komunię tylko do ust! Mówiąc "tyle samo Chrystusa" - mam namyśli oczywiście całego Chrystusa, ponieważ cały Chrystus jest obecny w najmniejszej cząstce konsekrowanego chleba. Owszem, można powiedzieć, że po konsekracji kapłan może oczyścić swoje dłonie z ułamków Ciała Pańskiego zgodnie z 278 punktem Ogólnego Wprowadzenia do Mszału Rzymskiego:
278. Ilekroć przylgnie do palców jakaś cząstka Hostii, zwłaszcza po łamaniu Chleba i Komunii wiernych, kapłan powinien otrzeć palce nad pateną, a jeśli to konieczne, obmyć je. Ma również zebrać cząstki znajdujące się poza pateną.
Jednakże problem z tym przepisem jest taki, że sugeruje on wstępne dokonanie oceny, czy taka cząstka przylgnęła do palców, czy też nie i w wypadku kiedy kapłan stwierdzi, że przylgnęła, to wówczas powinien te palce otrzeć, albo opłukać wodą.
Oczywiście, należy uznać to za konieczność spożycia wszystkich cząstek, jeśli są widoczne na naszym ręku, natomiast w przypadku, kiedy są niewidoczne, to już nie jest to wymagane. Zeznania wielu mistyków, jak i sama nauka Kościoła oraz Biblia w 1 Kor 11,27nn pouczają nas przede wszystkim o tym, że sprofanować Ciało i Krew można nie tyle poprzez nieświadome upuszczenie na ziemię i podeptanie, co przez stan swojego ducha, przez stan grzechu, przez brak należytej duchowej powagi, pokory i świadomości co się teraz dokonuje, poprzez spożywanie Ciała Pańskiego tak jak opłatka wigilijnego, przez niewiarę w Jego obecność.
Bardzo trafnym komentarzem do tego problemu jest opis do filmu o prawidłowym przyjmowaniu Komunii na rękę z kanału Mocnych w duchu5:
Przy udzielaniu Komunii Świętej do ust każdy kapłan kilka razy w roku spotyka sytuację, że Pan Jezus upada na ziemię. Patena czasem uchroni przed tym upadkiem, ale częściej nie uchroni. Przy udzielaniu Komunii Świętej na rękę nie spotkałem się jeszcze nigdy, aby Pan Jezus upadł na ziemię.
Ponieważ film obudził niezwykłą troskę o drobinki chleba pozostające ewentualnie na ręku, należy dopowiedzieć, że Kościół o tym wie. Drobinki konsekrowanego chleba spadają nieustannie na ziemię i na ubranie ludzi, kiedy kapłan pokazuje konsekrowany chleb i mówi "Ciało Chrystusa". Ten ruch ręką do góry i w dół sprawia, że drobinki spadają z chleba na ziemię i na ubranie ludzi. Kiedy w kościele jest mocne światło, widać to bardzo wyraźnie. To się dzieje codziennie i w każdym kościele. Kościół o tym wie.
Właściwością chleba jest to, że jest kruchy i się kruszy. Ten nasz współczesny chleb, to raczej się pyli. Nie da się wszystkiego uzbierać przy łamaniu chleba i dzieleniu się nim. Ale to Bóg wymyślił, że przychodzi w chlebie, wiedząc, że chleb tak się kruszy. Gdyby Jezus chciał ochrony drobinek, to przyszedłby w jabłkach albo szynce, albo w czymś innym. Tymczasem to Bóg wybrał kruszący się chleb. Dlatego nie poprawiajmy Boga! A raczej próbujmy zrozumieć dlaczego tak zrobił. Bóg wybrał chleb wiedząc, że on się kruszy i nie jesteśmy w stanie wyzbierać wszystkich drobinek!
Gdyby misją Kościoła była ochrona odrobinek chleba, to już dawno Kościół zabroniłby sprawowania Mszy św. oraz rozdawania Komunii przez starszych kapłanów, przez kapłanów niedowidzących, przez kapłanów, którym się trzęsą ręce. Już dawno Kościół zabroniłby sprawowania Mszy św. w plenerze oraz rozdawania Komunii na dworze. Nie wolno by było rozdawać Komunii bez dorosłego ministranta z pateną itd. A jednak ochrona drobinek chleba nie jest misją Kościoła!
Tradycjonaliści w tym momencie często zwracają uwagę, że przedsoborowa praktyka nakazywała kapłanowi trzymać palce złączone aż do chwili puryfikacji, aby nie uronić żądnego ułamka. Pytanie jakie się nasuwa w związku z tym, to na ile ta praktyka była rzeczywiście skuteczna, na ile gwarantowała, że nie uroni się nic, nawet jeśli kapłan faktycznie wytrzyma i nie rozłączy tych palców aż do puryfikacji, już nic nie mówiąc o tym, czy naprawdę nie zdarza im się nigdy „niechcący” tych palców rozłączyć? No i czy jedynym możliwym przypadkiem, kiedy te okruchy mogłyby upaść na ziemię jest sytuacja, kiedy kapłan rozłączyłby palce? W jaki sposób to miałoby uchronić pylenie się tej hostii przy jej podnoszeniu, albo w ruchu, kiedy kapłan podaje ją do ust?
2. Starożytne świadectwa...
Tutaj chciałbym się odnieść do zarzutów podważających wiarygodność świadectwa Cyryla oraz do przytoczonych fragmentów ojców Kościoła z których rzekomo miałoby wynikać, że praktyka komunii do ust była powszechna już w V, a nawet w IV wieku. Jest to odniesienie do świadectw przywoływanych przez ks. Paula McDonalda, który podaje ich aż trzy w paragrafie zatytułowanym dramatycznie "Nieubłagana wymowa faktów". Pisze on:
Papież św. Leon Wielki (440-461) już w piątym wieku jest wczesnym świadkiem tradycyjnej praktyki. W swych komentarzach do szóstego rozdziału Ewangelii według św. Jana mówi o Komunii do ust jako o panującym wówczas zwyczaju: "Przyjmuje się do ust to, co uznaje się przez wiarę"(2). Papież nie mówi o tym, jakby wprowadzał jakąś nowość, ale tak, jakby był to przyjęty od dawna zwyczaj.
- Niestety z tego ustępu nie wynika, że przyjmowanie do ust było obecną praktyką. Podobnie i dzisiaj mówimy, że dziecko wszystko co znajdzie na ziemi, to bierze do ust - lecz z tego nie wynika, że bierze bezpośrednio do ust bez udziału rąk, ale raczej chodzi o to, że te przedmioty bierze do ręki, po czym wsadza do ust.
Dalej ks. Paul pisze:
Około 150 lat później, ale nadal trzy wieki przed czasem, w którym praktyka ta miałaby być rzekomo wprowadzona, papież św. Grzegorz Wielki (590-604) jest kolejnym jej świadkiem. W swych dialogach (Rzym 3, rozdz. 3) opowiada, jak papież Agapit uczynił cud podczas Mszy, po umieszczeniu Ciała Pańskiego w ustach wiernego. Również Jan Diakon wspomina o sposobie udzielania Komunii przez tego papieża.
- No to już jest lepszy przykład... lecz niestety tutaj mamy pewną manipulację i niedopowiedzenie. Myślę, że wszystko stanie się jasne, jeśli zacytujemy ten fragment z Grzegorza Wielkiego:
GRZEORZ WIELKI DIALOGI, KSIĘGA TRZECIA, 3. O papieżu Agapicie
Wkrótce potem, ze względu na sprawę Gotów, błogosławiony Agapit kapłan świętego Kościoła Rzymskiego, któremu z woli Bożej służę, przybył do cesarza Justyniana. Pewnego dnia, jeszcze w czasie podróży na ziemi greckiej, przyprowadzono do niego człowieka ślepego i kulawego, który nie mógł wypowiedzieć żadnego słowa ani podnieść się z ziemi - aby go uleczył. Gdy krewni kulawego przyprowadzili go, płacząc, mąż Boży z niepokojem zapytał, czy wierzą w jego uzdrowienie. Odpowiedzieli, że wierzą, iż zostanie uzdrowiony mocą Boga i powagą Piotra. Mąż Boży natychmiast pogrążył się w modlitwie, rozpoczął mszę świętą i złożył ofiarę w obecności Boga wszechmogącego. Po jej zakończeniu, odchodząc od ołtarza, wziął za rękę kulawego i wobec obecnych tam ludzi postawił go na nogi. A gdy włożył mu do ust Ciało Chrystusa, język od dawna niemego rozwiązał się i zaczął on mówić IB. Wszyscy pełni podziwu zaczęli płakać z radości, a dusze ich ogarnął lęk i bojaźń, gdy zobaczyli co Agapit mógł uczynić mocą Pana i za wstawiennictwem Piotra.
Zwróćmy uwagę, że ten człowiek nie mógł ani mówić, ani widzieć, nie mógł się podnieść - co wskazywało na pewnego rodzaju upośledzenie, albo nawet wręcz paraliż, więc w jaki sposób człowiek ten mógłby przyjąć Ciało Pańskie na rękę zgodnie z obowiązującym zwyczajem?
No i trzecie - ostatnie świadectwo:
Św. Bazyli (330-379) mówi wyraźnie, że przyjmowanie Komunii do ręki jest dopuszczalne jedynie w czasie prześladowania albo w przypadku mnichów przebywających na pustyni, kiedy nie ma diakona ani kapłana, by Ją podać: "Gdy zaś w czasie prześladowania jest ktoś zmuszony z braku kapłana lub diakona wziąć Komunię własną ręką, to nie jest to grzechem" (list 93).
- No i tutaj również... szkoda, że autor nie rozróżnia brania Komunii na rękę od brania Komunii własną ręką, bo tak się składa, że mowa jest o tym drugim, a nie o pierwszym... A praktyka samodzielnego brania komunii swoją własną ręką nie jest obecna do dzisiaj – innymi słowy – nikt nie ma prawa jej brać własnymi rękami z ołtarza, albo wyciągać z kielicha. Czasami sceptycy argumentują, że nie ma różnicy pomiędzy braniem własną ręką, a braniem na rękę, bo w tym drugim przypadku i tak i tak finalnie bierzemy to przecież własną ręką. Abstrahując że ten zarzut jest bezpodstawny, bo jeśli byłaby to prawda, to oznaczałoby to, że również możemy brać hostię samodzielnie z kielicha – a jednak nie możemy tak robić, to jednak w przypadku tego argumentu nie ma to żadnego znaczenia. Wystarczy tylko uprawdopodobnić (nawet nie ma potrzeby tego dowodzić), że w tym fragmencie właśnie o to chodziło autorowi, aby pokazać, że nie jest to niezbity dowód na obecność tej praktyki w IV wieku.
No i na koniec warto zwrócić uwagę w jaki to sposób ksiądz Paul chce podważać świadectwo Cyryla. Otóż twierdzi on, że tekst jest nieautentyczny, na co wskazywać by mogły słowa Cyryla, który zachęca również do uświęcenia oczu przez zetknięcie ze świętym ciałem, oraz to samo zrobić z krwią Pańską, gdy usta są jeszcze wilgotne. Dla autora jest to dziwaczne i zabobonne, a tym samym wg niego miałoby wskazywać, że nieautentyczne. Nie wiem co autor tutaj widzi zabobonnego, ale niestety to smutne - wszystko co się nie podoba i nie pasuje do założonej sobie doktryny zawsze można odebrać autentyczność z dowolnego powodu - tym razem tym powodem była rzekoma zabobonność (arbitralnie orzeknięta przez ks. McDonalda) tych wskazań Cyryla. Być może ktoś za 1000 lat będzie chciał podważyć autentyczność współczesnego kultu relikwii, albo tego, że w święto św. Błażeja kapłani przykładają dwie świece ludziom do gardeł, bo uzna to sobie również za zabobonne. Gdybym nie wiedział o całym kontekście Grzegorza Wielkiego, to również mógłbym powiedzieć, że ten tekst był dodany przez kogoś, kto zmyślił sobie historyjkę o rzekomym cudzie, aby kłamliwie propagować praktykę komunii do ust. Oczywiście nie będę tego robił, tym bardziej, że nawet nie ma takiej potrzeby, jednak pokazuję jak to wygląda rzetelność tego autora, który wykorzystuje prymitywny i dość popularny sposób polegający na zakwestionowaniu autentyczności przekazu.
Świadectwo Cyryla zdaje się potwierdzać świadectwo Teodoreta z Cyru (słowa przytoczone przez ojca Tomasza Kwietnia na łamach „W drodze” nr 309, który miał napisać coś takiego:
Należy rozważyć, jak podczas św. misterium bierzemy członki oblubieńca, całujemy je, obejmujemy je i dotykamy nimi naszych oczu.
W filmie "Komunia św. na rękę - ratunek przed tzw. pandemią czy klęska Kościoła?"6 na kanale Bractwa św. Piusa X pojawił się zarzut wobec tego świadectwa. Otóż ks. Jakub Wawrzyn zwrócił uwagę na to, że jest ono bezwartościowe, bo Teodoret z Cyru był rzekomo arianinem, a więc nie uznawał Bóstwa Chrystusa, co za tym idzie, uprawnia nas do wniosku, że tę wypowiedź możemy uznać za heretycką. Jednak księdzu Wawrzynowi chyba coś się pomyliło. Teodoret z Cyru nie był żadnym arianinem, był biskupem Kościoła. Otarł się o herezję nestorianizmu, bronił ten pogląd, lecz z tego, co wiadomo, nie odłączył się od Kościoła, oraz nie podzielał wszystkich poglądów tej nestoriańskiej doktryny. Warto dodać, że Nestoriusz był człowiekiem, o którym wiadomo, że bezwzględnie zwalczał arian. Ale tak naprawdę, to nie ma to nawet żadnego tutaj znaczenia! Należy zwrócić uwagę, że świadectwo Teodoreta nie nosi żadnych znamion jego prywatnych poglądów, a jedynie są wzmianką o istniejącej pewnej praktyce ówczesnego Kościoła, praktyce, która doskonale koreluje ze świadectwem św. Cyryla i stanowi jego doskonałe potwierdzenie. Nawet jeśli Teodoret zbłądził w doktrynie, to jednak zwróćmy uwagę, że cały czas utożsamiał się z Kościołem, a zarzuty, jakie mu stawiano dotyczyły jedynie poglądów a nie stosowania samowolnych praktyk niezgodnych ze zwyczajem ówczesnego Kościoła.
W tym miejscu warto przytoczyć jeszcze dwa inne świadectwa:
Dionizego z Aleksandrii w korespondencji z papieżem Sykstusem II :
[…] Powiedziałem mu, że wystarczy mu wieloletnia łączność z Kościołem, ponieważ słuchał on słów eucharystycznych i razem ze wszystkimi odpowiadał "amen" i stał przy stole i wyciągał ręce na przyjęcie świętego pokarmu i brał go i miał przez długi czas udział w ciele i krwi Pana naszego […]
oraz świadectwo św. Jana Damasceńskiego z VIII wieku:
[…] Zbliżamy się z gorącym pragnieniem i mając dłonie ułożone na sobie w kształt krzyża bierzemy na nie Ciało Ukrzyżowanego, a zwracając ku Niemu oczy, usta i czoło, przyjmujemy ten węgiel, aby ogień naszej tęsknoty połączony z jego żarem spalił nasze grzechy, oświecił serca, a uczestnictwo w Bożym płomieniu rozpłomieniło nas i przebóstwiło […]
Sam kardynał Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI, swojej książce pt.
Służyć Prawdzie w rozdziale "Komunia święta do IX wieku - 13.VI. Jak przyjmować Komunię świętą?" pisał:
"Otóż wiemy, że aż do IX wieku Komunię św. przyjmowano stojąco, do ręki, co nie znaczy, że tak miało pozostać na wieki."
Warto wspomnieć o wybitnym dwutomowym dziele ks. Nowowiejskiego Msza święta, wykład liturgii (które jest łatwo dostępne również w wersji online: tom1 i tom2 ) - na stronach 968-970 czytamy, że Komunię na rękę dawano do IX wieku, w którym to dopiero synod w Rouen (879 r.) zabronił takiej formy wobec osób świeckich.
3. Biblijne świadectwa przemawiają za komunią do ust - Ezechiela 2, 8-9 oraz kwestia Judasza.
Ciągnąc dalej argumentację ks. McDonalda chciałbym się odnieść do jego tzw. „biblijnych świadectw”. Argumentem nr jeden jest fragment z księgi Ezechiela (Ez 2, 8-9).
"I rzekł [Pan] do mnie: (...) «A ty, synu człowieczy, słuchaj, co ja mówię do ciebie, a nie bądź drażniący, jak dom drażniący jest; otwórz usta twoje, a jedz, co ja daję tobie». I ujrzałem, a oto wyciągnięta do mnie ręka, w której była zawinięta księga. (...) I rzekł do mnie: «Synu człowieczy, cokolwiek znajdziesz, zjedz; zjedz tę księgę, a idź i mów do synów Izraelowych». I otworzyłem usta moje, i nakarmił mnie ową księgą, i rzekł do mnie: «Synu człowieczy, brzuch twój jeść będzie, a wnętrzności twoje napełnią się tą księgą, którą ja daję tobie». I zjadłem ją, a była w ustach moich jak miód słodka" (Ez 2, 8-9).
Ks. McDonald ładzie nacisk na to, że Bóg daje Ezechielowi coś bezpośrednio do ust. Nie wiem, w jaki sposób ten fragment można wiązać z problemem przyjmowania Eucharystii do ust lub na rękę, ale aby ukazać stronniczość autora, należy spytać, dlaczego nie zacytował fragmentu z Apokalipsy, który jest bliźniaczo podobny i wyraźnie nawiązujący do tego ustępu z księgi Ezechiela, a wygląda on tak:
Ap 10,9 Poszedłem tedy do anioła i powiedziałem mu, by mi dał książeczkę. A on rzecze do mnie: *Weź* (gr. labe) i zjedz ją; gorzkością napełni żołądek twój, lecz w ustach twoich będzie słodka jak miód.
W tym fragmencie jest wyraźne wezwanie do tego, aby *WZIĄĆ* (greckie labe) i zjeść. Widzimy tu zwrot "weź i zjedz", co w normalnych warunkach i w kontekście czynności jedzenia powinno się kojarzyć ze zwykłą czynnością polegającą na tym, że aby coś zjeść, to najpierw trzeba wziąć do ręki i wsadzić sobie samodzielnie do ust. Gdyby w tym przekazie chodziło o coś nadzwyczajnego, to można by się było spodziewać innego doboru słów niż tego zwykłego zwrotu "weź i zjedz".
Otworzenie ust i napełnienie ich zwojem wcale nie musi nawiązywać do Eucharystii, bo może również dobrze kojarzyć się z otwarciem ust jako gotowości do głoszenia słowa Boga i Jego zapewnieniem, że te usta zostaną napełnione słowem Bożym, na co wskazuje najbliższy kontekst tego ustępu, jak również występuje to chociażby w takich fragmentach jak Ps 51,17; Prz 31,8-9.
Fragmentem o wiele bardziej nawiązującym do Eucharystii, który jest traktowany przez Kościół jako jej starotestamentalną zapowiedź, jest scena z 1 Krl rozdział 19, w którym to Eliasz zagrożony śmiercią uciekał przez pustynię i kiedy wyczerpały mu się siły, prosił Boga o śmierć. Wówczas ujrzał anioła, który go obudził, podał mu podpłomyk i dzban wody i powiedział, żeby wstał i jadł, bo przed nim długa droga. Po czym ta sytuacja powtórzyła się powtórnie i jak podaje Biblia, Eliasz szedł o mocy tego pokarmu czterdzieści nocy. Dlaczego ks. McDonald tego nie przytoczył? Czyżby dlatego, że nie bardzo pasowało mu do założonej sobie tezy, bo w tym fragmencie Eliasz sam wziął ten pokarm i zjadł i nie ma żadnej wzmianki, aby ktoś mu ten pokarm włożył do ust?
1 Krl 19,7 Anioł Jahwe znów po raz drugi dotknął go i rzekł: Wstań, jedz, bo [czeka] cię zbyt długa droga."
Czy Judasz przyjął Komunię do ust? (dodane 16 sierpnia 2022)
Czasem można znaleźć powoływanie się również i na inne fragmenty - np. o tym, że Jezus podał chleb umoczony w misie Judaszowi. Lecz niestety w tych fragmentach nigdzie bezpośrednio nie wynika, jakoby podał bezpośrednio do ust, a nie za pośrednictwem rąk. Na ostatniej wieczerzy widzimy bardzo wyraźne słowa "bierzcie i jedzcie, to jest Ciało Moje". Ale przyjrzyjmy się jednak temu fragmentowi z ostatniej wieczerzy i Judaszem:
J 13,26 A Jezus mu odpowiedział: To jest ten, któremu ja podam umoczony kawałek chleba. Wziął więc kawałek, umoczył go i dał Judaszowi Iskariocie, synowi Szymona.
Jak widać, to nigdzie nie widać tutaj informacji, aby włożył mu do ust. Jest tam jedynie najzwyklejsze i jedno z najbardziej częstych i pospolitych wyrazów "dawać", czyli greckie didomi - i nic po za tym... Ale warto zwrócić uwagę na jeden drobiazg, który pojawia się w wersecie 30:
J 13,30. On więc wziąwszy kawałek chleba, natychmiast wyszedł, a była noc.
Tutaj z kolei pojawia się również pospolite i najzwyczajniejsze słowo, jakim jest "brać", czyli greckie lambano. Czyli z tego opisu dowiadujemy się, że Jezus mu dał, a Judasz wziął. Jakby natchniony autor chciał pokazać nam tutaj coś nadzwyczajnego, to spodziewałbym się raczej innego doboru słów, niż zwykłe "dał-wziął". Tak więc z samego tekstu ten fakt o podaniu do ust kawałka chleba Judaszowi w żaden sposób nie wynika. Przypadkiem jednak dowiedziałem się od ojców franciszkanów z kanału „Bez Sloganu”7, że ten fakt raczej należy wywnioskować z tego, że Jezus podał Judaszowi umoczony kawałek chleba – więc byłoby to raczej dziwne, gdyby coś umoczył i podał do ręki. Również za takim scenariuszem miało by przemawiać to, że jest to częsta praktyka, która jest obecna również w naszej kulturze, że w geście wielkiej miłości i przyjaźni podajemy komuś jedzenie bezpośrednio do ust. Oczywiście bardzo cenię tych ojców franciszkanów, doceniam ich wielką wiedzę, a ich kanał bardzo osobiście polecam, oraz dziękuję im za cenne wskazówki, które przyczyniły się do rozwinięcia tej polemiki, to jednak w tym jednym punkcie trochę trudno mi się z nimi zgodzić. W kwestii umoczenia kawałka chleba – wystarczy zwrócić uwagę, że w tekście nie ma żadnej informacji o tym, że ten kawałek był zamoczony w całości - bo równie dobrze mogła być zamoczona jego mała część, np. jego róg. Już nie wspominając o tym, że czasem i my podajemy sobie do ręki mokre potrawy (np. ogórki małosolne). Jeśli chodzi o kwestię czułości i okazywania miłości - to oczywiście, jest to częsta praktyka również i w naszej kulturze - ale niestety takie gesty mają miejsce raczej tylko wtedy, gdy ta czułość i miłość jest dwustronna. A z kontekstu Biblii raczej trudno wywnioskować, aby Judasz miał jakieś pozytywne odczucia wobec Jezusa - raczej bym obstawiał, że był wyjątkowo wrogo usposobiony - zwłaszcza po tym, jak Jezus uraził jego ambicje i własne ego, gdy w scenie z namaszczeniem nóg olejkiem za 300 denarów pokazał mu, że ewidentnie nie ma racji, co (jak czytamy w ewangeliach) spowodowało, że właśnie po tej scenie postanowił Go wydać.
4. św. Tomasz nauczał, w Summie Teologicznej, że dotykać Ciała Pańskiego mogą tylko osoby i przedmioty konsekrowane – korporał, kielich oraz ręce kapłanów. Inni ludzie mogą dotykać rękoma Komunii świętej wyłącznie w przypadku nagłej konieczności.
Istotą poprawnej interpretacji jakiejkolwiek nauki zarówno w prawie jak i w teologii jest opieranie się na rzeczywistym i zamierzonym znaczeniu, a nie na literalnym brzmieniu.
Przy rozpatrywaniu tego problemu należy wziąć pod uwagę, że św. Tomasz pisał to w takim okresie, gdzie praktyka podawania Komunii na rękę była wręcz zapomniana, a jedyną obowiązującą praktyką było podawanie komunii do ust. I w tym miejscu należałoby się zastanowić nad ogólnym sensem tej nauki tegoż doktora Kościoła i zastanowić się, jakie jest sedno jego nauczania. Czy aby na pewno chodziło mu o problem przyjmowania Komunii na rękę kontra przyjmowanie komunii do ust? Czy rzeczywiście w tej nauce św. Tomasz zajmował się problemem przyjmowania Komunii na rękę? Obawiam się, że to nie to było celem. Można przypuszczać, że bardziej tu chodziło o zwrócenie uwagi, że dotykanie (jakikolwiek kontakt z ciałem) rzeczy świętych powinno być zarezerwowane dla kapłanów i osób konsekrowanych (czyli branie do rąk monstrancji, udzielanie Komunii, dokonywanie puryfikacji itp). Z kontekstu ówczesnego zwyczaju Kościoła łatwo zauważyć, że przyjmowanie komunii do ust było powszechnym i oczywistym zwyczajem, dlatego też można domniemywać, że zakaz dotykania się rzeczy świętych w sytuacjach, kiedy nie istniało zagrożenie profanacji) miał jeden oczywisty wyjątek – dotykanie Komunii w celu przyjęcia Jej jako swojego własnego pokarmu. W tej jednej i jedynej sytuacji osoby niekonsekrowane mogły dotykać swoim ciałem (ustami i językiem jako jedyną wówczas obowiązującą formą przyjmowania Komunii) przeistoczonej hostii.
Aby to wytłumaczyć w sposób bardziej przystępny, to zauważmy, że jeśli kierowalibyśmy się literalnym zrozumieniem nauki św. Tomasza i na jej podstawie wyciągać wniosek, że w absolutnie żadnym wypadku nie wolno nam dotknąć Komunii rękami, ponieważ można nam dotykać jedynie ustami i językiem - to wówczas moglibyśmy dojść do innego absurdalnego wniosku – np. takiego, że co prawda swoimi niekonsekrowanymi rękami nie możemy odnieść monstrancji z Najświętszym Sakramentem z ołtarza do Tabernakulum, ale swoimi ustami - o ile tylko bylibyśmy w stanie - to możemy tego dokonać, bo wg tejże nauki co prawda nasze ręce nie mogą tego dotykać, ale usta już nie są obwarowane tym zakazem. Tym samym ta nauka św. Tomasza w żaden sposób nie uchybia formie przyjmowania Komunii na rękę.
5. Św. Jan Paweł II nauczał, że przyjmowanie Komunii na rękę jest świętokradztwem, a św. Matka Teresa z Kalkuty głosiła, że jest to gorsze niż aborcja.
Informacje te były rozpowszechniane m.in. przez pana Wojciecha Cejrowskiego we wspomnianym wyżej filmie.
Myślę, że dobrą odpowiedzią jest artykuł zamieszczony na serwisie pl.aleteia.org z którego wynika że jest to zwykła nieprawda, nie ma żadnego potwierdzenia w pismach tego papieża, a sam Jan Paweł II zawsze udzielał komunii do rąk, gdy tylko ktoś sobie tego życzył8.
Niestety podobnie z Matką Teresą z Kalkuty - nie wiem kto szerzy takie informacje, ale nieznane są żadne źródła, które potwierdzają te jej rzekome słowa.
W tym miejscu warto dodać, że w sieci nie brakuje zdjęć papieża Benedykta XVI, który jest uważany za najbardziej tradycyjnego papieża po Soborze Watykańskim II, a który to udziela Komunii na rękę. Czy on też popełniał świętokradztwo?
Jak i również matki Teresy z Kalkuty:
Jak i Jana Pawła II
Warto też wrócić do tej książki kard. Ratzingera „Służyć Prawdzie”9 w rozdziale "Komunia święta do IX wieku - 13.VI. Jak przyjmować Komunię świętą?" i zacytować jej dalszy fragment:
Jak przyjmować Komunię świętą? Klęcząc czy stojąc? Na rękę czy do ust? Naprzód trzeba powiedzieć, że obydwa sposoby są dopuszczalne. Może ktoś zapytać: czy tolerancja jest tu na miejscu? Otóż wiemy, że aż do IX wieku Komunię św. przyjmowano stojąco, do ręki, co nie znaczy, że tak miało pozostać na wieki. Albowiem piękno i wielkość Kościoła polega na tym, że rośnie, dojrzewa i Tajemnicę pojmuje coraz to głębiej. W tym sensie nowe formy powstające po IX wieku mają jako wyraz czci dla Najświętszego Sakramentu swe pełne uzasadnienie. Z drugiej strony musimy jednak powiedzieć, że jest rzeczą niemożliwą, aby Kościół do IX wieku, więc przez 900 lat przyjmował Eucharystię niegodnie. Czytając teksty Ojców Kościoła, widzimy, z jaką czcią i gorącością ducha przyjmowano Komunię. U św. Cyryla — IV wiek — znajdujemy szczególnie piękny tekst. Mówi on w swej katechezie, jak wierni mają przystępować do Komunii świętej. Zbliżając się do ołtarza mają kłaść prawą rękę na lewą, aby w ten sposób obie dłonie utworzyły tron i krzyż zarazem dla Króla. Cyrylowi chodzi o ten symboliczny wyraz pełen piękna i głębi: ręce człowieka tworzą krzyż, który staje się tronem dla zstępującego Pana. Wyciągnięta, otwarta ręka staje się znakiem postawy człowieka wobec Chrystusa: człowiek roztwiera przed Nim szeroko swe ręce. Zważywszy to wszystko, dochodzimy do przekonania, że jest rzeczą fałszywą spierać się o tę lub ową formę. Nie powinniśmy zapominać, że nie tylko nasze ręce są nieczyste, lecz także nasz język, nasze serce; że językiem grzeszymy często więcej niż rękoma. Największym ryzykiem podjętym przez Boga i równocześnie wyrazem Jego miłosiernej miłości jest to, że nie tylko ręce i język, lecz także i nasze serce może Go dotykać.
6. Przyjmowanie Komunii na rękę jest archeologizmem, który przecież został potępiony przez papieża Piusa XII
Dla wyjaśnienia – archeologizm odnosi się do pewnego trendu myślowego, z jakim zetknął się papież Pius XII opierającego się na przekonaniu, że Kościół powinien wracać do praktyk, które były obecne w starożytności, ponieważ wg propagatorów tej myśli miałoby to być lepsze i bliższe tradycji apostolskiej. Taką koncepcję skrytykował wspomniany papież w swojej encyklice „Mediator Dei” argumentując (w takim telegraficznym skrócie), że ten kierunek myślenia jest niewłaściwy i kwestionuje to, że Duch Święty opiekuje się Kościołem na przestrzeni wieków i tym samym papież uznał to za błędny sposób rozumowania.
Jednakże taki argument tradycjonalistów nie jest trafiony, ponieważ to co się zbiega z archeologizmem nie oznacza, że jest podyktowane tymże arechologizmem. Papież Pius XII potępił jedynie to, co jest właśnie tym archeologizmem podyktowane. A to że ta praktyka komunii na rękę nie była podyktowana lepszością jedynie z tego powodu, że była pierwotna i starożytna, to wystarczy tylko zwrócić uwagę na to, że zgodnie ze świadectwem św. Cyryla Ciało Pańskie było całowane, obejmowane, oraz dotykano nimi oczu. Gdyby ktoś się kierował tym archeologizmem, to prawdopodobnie chciałby przywrócić również i te elementy ze starożytnych świadectw.
Z kolei nawet jeśli przyznać rację tradycjonalistom i uznać to za archeologizm (choć jak ukazałem to wyżej – oczywiście nim nie jest) to warto zauważyć, że następni papieże nie byli zobligowani do trzymania się nauk swoich poprzedników, gdyby tylko mieli inne zdanie w jakiejś kwestii - dla przykładu posoborowy papież (po Soborze Trydenckim) Sykstus V zabronił ingerencji w przekład Pisma Świętego i zabronił pod ekskomuniką wydawanie innych przekładów, niż łacińska. Jego łaciński przekład został wycofany natychmiast po jego śmierci, a również jak wiadomo, Biblia w językach narodowych była wydawana z katolickim imprimatur nawet przed Soborem Watykańskim II – ograniczenie to zostało zniesione przez papieża Benedykta XIV w 1753 r. w konstytucji Sollicita ac provida.
7. Przeciwko praktyce komunii na rękę przemawia podobieństwo do praktyki protestanckiej.
Taki argument wysnuł ksiądz Wawrzyn z bractwa św. Piusa X w swoim filmie „Komunia św. na rękę - ratunek przed tzw. pandemią czy klęska Kościoła?” argumentując, że taka forma komunii jest do złudzenia podobna do praktyki protestanckiej i że mamy do czynienia z protestantyzacją Kościoła katolickiego. Niestety taka logika myślenia nie jest poprawna, ponieważ upodobnienie się pod pewnymi względami pewnego zjawiska do innego, które nie jest uznawane za prawdziwe, nie oznacza od razu że to pierwsze z automatu też nie jest właściwe, oraz nie oznacza, że ci, którzy spowodowali to upodobnienie, kierowali się tym, aby właśnie to podobieństwo zaszło – czyli zrobili to w celu upodobnienia, a nie z tego powodu, że za tym stały jakieś konkretne racje. Tutaj wystarczyłoby zwrócić uwagę tradycjonalistom, że podobnego argumentu używają Świadkowie Jehowy - aby podważyć nasze katolickie zwyczaje, to przytaczają podobieństwa do praktyk pogańskich. I tutaj oczywiście nie oszczędzają żadnych naszych świąt katolickich – od Wielkiej Nocy aż po Boże Narodzenie. I faktycznie, jeśli by się przyjrzeć niektórym zwyczajom, które w naszej tradycji są od niepamiętnych czasów, to może się okazać że część z nich mogła być zainspirowana takimi praktykami. Dlatego przypuszczam, że zwrócenie uwagi na to tradycjonalistom nie musiałoby skutkować tym, że takie praktyki zostałyby przez nich odrzucone. Z drugiej strony warto zaznaczyć, że przyjęcie pewnych praktyk od protestantów nie jest dla nas żadną nowością. Weźmy chociaż biblię – zarówno w języku narodowym, jak i przekłady z języków oryginalnych. Po soborze trydenckim było zabronione drukowanie Biblii w językach narodowych. Robili to wyłącznie protestanci. Zakaz ten został zniesiony dopiero w XVIII wieku przez papieża Benedykta XIV. Ale i tak dalej można było publikować tłumaczenia jedynie z Wulgaty. Z języków oryginalnych tłumaczyli dalej – towarzystwa biblijne, które były prowadzone przez protestantów. I co więcej, przez długi czas Kościół się temu sprzeciwiał i surowo potępiał10. To ograniczenie zostało zniesione dopiero przez papieża Piusa XII, czyli jak widzimy – nawet przed Soborem Watykańskim II, czyli domniemywam, że co do tego aktu nie powinni mieć zastrzeżeń nawet tradycjonaliści. Tak więc po tym zniesieniu nagle wszyscy przyklasnęli i stwierdzili, no że jednak protestanci mieli rację… No cóż... Pozostaje mieć tylko nadzieję, że nikomu nie przyjdzie nagle do głowy pomysł, aby jednak wrócić do łaciny, co by zbytnio nie upodabniać się do nich. Choinka dla nas współczesnych katolików nieodłącznie kojarzy się z Bożym Narodzeniem, ale mało kto wie, że ten zwyczaj jest również czysto protestancki. To właśnie im zawdzięczamy ten element bożo-narodzeniowej tradycji. I nic oczywiście nie wspominając o muzyce sakralnej, która jest obecna również u współczesnych tradycjonalistów. Ciekawostką może być jeszcze to, że w to właśnie protestanci najbardziej podtrzymują kreacjonizm i zbudowali potężną apologetykę broniącą tę koncepcję i obalającą ewolucjonizm. Kościół jakiś czas temu pod tym względem zdaje się, że w znacznej mierze przychylił się ewolucjonizmowi, ale pod wpływem protestanckiego dorobku coraz częściej można obserwować powrót do kreacjonizmu. Więc widzimy, że w pewnym miejscu odróżniliśmy się od nich w poglądach (tzn. oni zawsze uważali, że kreacjonizm jest prawdziwy, a myśmy w dość sporej części przystali na ewolucjonizm) - no to może powinniśmy zapytać tradycjonalistów czy może właśnie powinniśmy definitywnie zostać w tym ewolucjonizmie, aby podkreślić swoją odmienność w poglądach wobec nich? Oczywiście to pytanie zadałem z przekąsem, bo dla tradycjonalistów oczywiście jedyną słuszną opcją jest kreacjonizm - czyli to, co wyznają protestanci od zawsze i obudowali to zaawansowaną apologetyką (czego nie można powiedzieć o nas, bo w naszym Kościele zdania są mocno podzielone). No i kolejny punkt. Dlaczego powinniśmy się odróżniać w poglądach od protestantów, a nie np. od prawosławnych? Przecież prawosławni przyjmują komunię bezpośrednio do ust i to właśnie oni bardziej akcentują naszą nieprzychylność wobec naszego Kościoła niż protestanci. Dla tradycjonalistów wszyscy ci, którzy nie są podlegli papieżowi, to są heretycy, schizmatycy będący po za Kościołem. A podobieństwo katolicyzmu do prawosławia jest przeogromne - a zwłaszcza w wydaniu przedsoborowym. Aż dziwi ta ich niekonsekwencja, że nie poświęcają aż tak wielkiej uwagi na to, aby jak najbardziej odróżnić się od nich, skoro ten aspekt jest dla nich tak ważny.
I w tym wszystkim to już teraz nie bardzo wiem, co miałoby wg tradycjonalistów być przyczyną przyjęcia praktyki Komunii na rękę - czy archeologizm (czyli chęć powrotu do formy starożytnej na zasadzie - "im bardziej pierwotne, tym lepsze"), czy też chęć upodobnienia się do praktyki protestanckiej - bo zdaje się, że jedno zaprzecza drugiemu. Jednak pamiętajmy, że w tym wszystkim najważniejsze jest to, że dla nas po dziś dzień ta konsekrowana hostia nie jest symbolem, ale prawdziwym, substancjalnym Ciałem Naszego Pana Jezusa Chrystusa. I pod tym najbardziej fundamentalnym i tak naprawdę – jedynym istotnym względem nic się nie zmieniło. Tym samym nie ukrywam swojego rozgoryczenia postawą tradycjonalistów, dla których chyba jednym z najważniejszych celów jest podkreślanie i mocne akcentowanie odmienności wobec protestantyzmu – czasem mam wrażenie, że to nawet bierze
górę nad tym, co jest najbardziej istotne w naszej wierze.
Polecam również osobny artykuł o protestantyzmie:
https://www.tradycjonalizm.info/zagadnienia-fundamentalne/protestantyzacja,25.htm
8. Forma Komunii na rękę sprzyja większej profanacji polegającej na zanoszeniu hostii do ławek, porzucaniu cząstek na podłogę pod tymi ławkami, czy też w skrajnych przypadkach umożliwia wynoszenie ich z Kościoła przez satanistów.
W tym momencie trudno nie zgodzić się z takim zarzutem, ale jednak i w takim rozumowaniu można dostrzec jeden bardzo poważny błąd. Otóż nie walczmy z formą komunii na rękę, ale walczmy z praktyką zanoszenia Najświętszego Sakramentu do ławek. Podobnie jak pozwolenie na jazdę samochodem powoduje łamanie przepisów drogowych. Nie zabraniajmy jeździć samochodem, ale walczmy z łamaniem tych przepisów. Metodą zaradzenia tego problemu może być egzekwowanie, aby wierni spożywali Ciało Pańskie bezpośrednio przy szafarzu. W przypadku oddalania się kogoś z hostią, szafarz powinien wstrzymać rozdawanie komunii i podążyć za taką osobą (albo poprosić wiernych o jej zatrzymanie) i wyegzekwować, aby przy nim to Ciało Pańskie zostało spożyte. Jeśli chodzi o satanistów – to argument jest o tyle słaby, że podobnie jak nie jesteśmy w stanie zapobiec świadomej profanacji w przypadku komunii na rękę, to dokładnie tak samo nie jesteśmy w stanie zapobiec takiej samej profanacji w przypadku przyjmowania Komunii do ust – bo przecież taka osoba zawsze może po przyjęciu hostii wyjąć ją sobie z ust i wsadzić do kieszeni.
9. Ludzie którzy to biorą na rękę robią to ze strachu przed zakażeniem się koronawirusem i jest to zwykły przejaw braku wiary, że Jezus ma moc uchronić nas przed chorobą.
Nie ma wątpliwości, że są sytuacje, w których mimo braku naszej wiary, to jednak cuda się dokonują. Mam tutaj na myśli
przede wszystkim cud Eucharystii - przemiany chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa. On zawsze się dokonuje nawet, jeśli nie dajemy temu wiary. Jednak w tym przypadku dzieje się tak, ponieważ sam Chrystus nas zapewnił, że to się będzie działo zawsze i bez wyjątku niezależnie od tego, czy wierzymy, czy też nie. Lecz niestety jest to jedyne takie zapewnienie Boga jakie znam, że ten cud dokonuje się zawsze bez względu na wielkość naszej wiary. Nigdzie nie słyszałem o Jego zapewnieniu, że zawsze podczas sakramentów uchroni nas od wszelkiego zakażenia nawet mimo braku powzięcia elementarnych i zalecanych środków ostrożności. Przypomina to trochę słynną anegdotę, kiedy to podczas powodzi Kowalski wchodzi na dach z wiarą, że Bóg go uratuje. Podpływa łódź i ludzie mówią mu: "wskakuj do łodzi, bo się utopisz". A on mówi: "nie, ja wierzę, że Bóg mnie uratuje". Woda podchodziła coraz wyżej i wyżej i ta sama łódź podpływała do niego jeszcze 2 razy, a on za każdym razem mówił, że nie, bo on wierzy, że Bóg go uratuje. No i w końcu zatonął. Staje przed Bogiem z pretensjami, że on przecież w Niego wierzył, a Bóg go nie uratował. Na to Bóg do Kowalskiego: "3 razy posyłałem po ciebie łódź, a nie chciałeś wsiąść". I taki też przykład dał nam sam Jezus Chrystus na kartach swojej Ewangelii. Mimo iż dysponował mocą boską, to jednak w przypadku zagrożenia, widząc prostą i naturalną metodę na odsunięcie tego niebezpieczeństwa, podejmuje te środki ostrożności. Zobaczmy:
Mt 12:14 Faryzeusze zaś wyszli i odbyli naradę przeciw Niemu, w jaki sposób Go zgładzić. Gdy się Jezus dowiedział o tym, oddalił się stamtąd. [...]
Tak więc niestety niektóre cuda wymagają wiary. I pytanie jakie należałoby postawić wszystkim tym, którzy wymagają od innych wiary w to, że nie zostaną zarażeni - to jaką wiarę trzeba mieć, aby zniwelować ryzyko zakażenia wirusem w przypadku, kiedy poprzednik był zakażony i oblizał palce księdza? Czy większą wiarę niż miał Piotr, gdy widział cuda Jezusa, jak chodził po wodzie i sam chciał po niej chodzić, czy też mniejszą - no i jak mniejszą, to dlaczego mniejszą? Na przykładzie św. Piotra widzimy, że brak silnej i realnej wiary może źle się skończyć, bo zaczął on tonąć.
Z drugiej strony to w jaki sposób można by się było dowiedzieć, czy osoba zaraziła się koronawirusem podczas komunii, czy też nie? Przecież jak po przyjęciu komunii do ust zachoruje, to zawsze będzie można powiedzieć, że mógł się zarazić w innym momencie - przechodził obok innego zakażonego, dotknął klamki, a potem dotknął np. swojego nosa…
10. To jest bardzo niehigieniczne - jak twierdzi chociażby Wojciech Cejrowski. Ponieważ bierzemy Hostię z brudnej ręki, brudnymi palcami, którymi wcześniej dotykaliśmy klamek, ławek, itp.
Myślę, że jest to sztuczny problem i raczej niewiele mający wspólnego z prawdą, że jest to mniej higieniczna forma. Wystarczy tylko obejrzeć film Mocnych w Duchu11, w którym ojciec jezuita mówi, że prawie w ogóle się nie zdarza, aby ksiądz po rozdawania komunii nie miał kilka razy oblizanych palców. Jeśli chodzi o przyjmowanie na rękę, to przede wszystkim należy przypomnieć, że najczęściej przy wejściu do Kościoła jest dozownik z płynem dezynfekującym. Oprócz tego podając na rękę komunię można brać za krawędź hostii, a ręka, na którą kapłan kładzie hostię może być też lekko wklęsła, dzięki czemu ta hostia nie będzie dotykać całą powierzchnią dłoni, ale oprze się na swoich krawędziach. Więc powierzchnia styku może być minimalna. Również warto zwrócić uwagę, że ludzie praworęczni, którzy najczęściej łapią za klamki prawą ręką, to Komunię przyjmują na lewą rękę i analogicznie odwrotnie dla leworęcznych. I oczywiście nic nie mówiąc o tym, że wielu ludzi nie tyle się boją zarażenia, co raczej mają opór wewnętrzny wobec dotykania ustami oblizanych palców kapłana przez poprzedników. Zwyczajnie wolą przyjąć samego Jezusa, bez śliny innych wiernych. I takich moim zdaniem też trzeba uszanować, jak również uszanować tych, którzy mają obawy przed zakażeniem koronawirusem, jak i tych, dla których taka forma jest o wiele piękniejszą formą czci wobec naszego Pana. A oprócz tego taki sposób rozumowania nie jest do końca poprawny. Nawet jeśli założymy, że faktycznie połykamy więcej zarazków, gdy przyjmujemy na rękę, to pamiętajmy, że czynnikiem krytycznym nie jest to, ile tych zarazków połkniemy, ale jakie zarazki tam będą. A mowa tutaj konkretnie o koronawirusie - że nie jest krytycznym problem to, że przyjmiemy 100x więcej bakterii, ale to, że w ślinie na oblizanych palcach będzie się znajdował właśnie ten jeden konkretny wirus.
11. Na egzorcyzmach Anelise Michell demony radośnie świętowały z tego faktu, że zmusiły Kościół to podawania komunii "na łapkę".
- To jest popularny argument znany z wypowiedzi Lecha Dokowicza podczas uroczystości wywyższenia Krzyża w 2019 roku12. Ku mojej radości zobaczyłem, że ludzie sobie spokojnie poradzili z tym argumentem - o czym można się przekonać w komentarzach pod tym filmem.
Ale dla czytelników oczywiście wyjaśnię to jeszcze i tutaj. Otóż problem w tym, że my nie mamy żadnego powodu, aby wierzyć demonom przemawiającym podczas egzorcyzmów. Nie mamy podstaw dawać im wiarę nawet jak egzorcysta zaklina demona, aby mówił zgodnie z prawdą i tylko to, na co pozwala mu Bóg. Nie ma żadnego powodu, aby uznać, że Bóg faktycznie coś każe demonom mówić, bo tym samym demony mogą wykorzystać tę sytuację, że słuchacze są przekonani o tym, że mówią z rozkazu Boga, aby ich zwieść. Ten argument można łatwo obrócić przeciwko sceptykom twierdząc, że szatan wykorzystał tę okazję, aby wprowadzić sztuczne zamieszanie, aby zamącić ludziom w głowie sztucznym problemem komunii na rękę, aby w ten sposób ludzie bardziej się koncentrowali na postawie zewnętrznej, niż na swojej postawie wewnętrznej, oraz czystości swojego serca.
12. przy komunii na rękę niebezpieczeństwo upadku na ziemię i tym samym profanacji cząstek Ciała Pańskiego jest o wiele bardziej prawdopodobne, niż w przypadku podawania jej do ust.
W tym miejscu chciałbym nawiązać do eksperymentu ukazanego przez pana Cejrowskiego w jego filmie, w którym widać, że hostie rzucone na podłoże pozostawiają po sobie okruchy. Jednakże mamy tutaj do czynienia z pewną manipulacją. W tym eksperymencie (co widać na filmie) hostie zostały rzucone z pewnej wysokości na twarde podłoże w w ilości wielu sztuk. Nie jest to to samo, gdy kapłan kładzie łagodnie tę hostię na nasze miękkie ręce. Ja wiele razy przyjmowałem Komunię na rękę i jeszcze ani razu nie widziałem na rękach jej odłamka. Oczywiście nie przeczę, że mogą być na nich mikrocząstki, ale takie same cząstki mogą na ziemię upadać w dowolnym momencie również w procesie zwykłego pylenia przy ruchu podawania hostii do ust. A z Ciałem Chrystusa nie jest tak, że im więcej cząstek upadnie, tym więcej Chrystusa upadnie na ziemię. Chrystus jest obecny w całości w każdej cząstce - nawet tej najmniejszej. Więc niezależnie od tego, czy podajemy do ust, czy do rąk, Ciało Chrystusa zawsze upada na ziemię i to wielokrotnie. I co najważniejsze w tym wszystkim – Kościół o tym wie, wie od dawna! Jeszcze raz cytując opis pod filmem mocnych w duchu: Sam Jezus wybrał na swoje Ciało właśnie chleb, który jest ze swojej natury kruchy. Gdyby to było aż tak ważne, aby Jego Ciało się nie profanowało poprzez upadek na ziemię, to mógłby wybrać coś innego niż chleb. No i kolejny ważny problem z tym zarzutem - skąd wiadomo, że przypadkowy i niezauważony upadek Ciała Pańskiego jest dla Jezusa profanacją? Skąd wiadomo, że to sprawia ból i cierpienie naszemu Zbawicielowi? Wielokrotnie słyszałem z różnych objawień mistyków, że największym brudem i zniewagą, której boi się Jezus, to nasz brud duchowy, stan grzechu, niegodna postawa duchowa (brak świadomości, kogo się przyjmuje, spożywanie Ciała Pańskiego tak jak się spożywa opłatek wigilijny). Tutaj właśnie niestety "zasługą" tych sceptyków jest to, że ludzie bardziej się koncentrują na postawie zewnętrznej niż wewnętrznej.
13. Za słusznością komunii do ust przemawia objawienie w Fatimie, ponieważ anioł podawał Ją dzieciom do ust (jest to argument z PCh24.pl)
Taki oto argument wysunął redaktor portalu PCh24.pl Krystian Kratiuk – i to właśnie umieściłem w nawiasie, aby czytelnicy nie zdegustowali się poziomem argumentacji i odpowiadania na niedorzeczne argumenty. Tak – właśnie taki argument padł w jednym z ich czołowych filmów poruszających tę problematykę13!
Pan Krystian oczywiście wspaniałomyślnie podaje sposób obejścia tego „niewygodnego” faktu wszystkim zwolennikom przyjmowania komunii na rękę, bo przypomina, że objawienie Fatimskie jest przecież objawieniem prywatnym i nie ma obowiązku w to wierzyć… Otóż Panie Krystianie – nie musimy wcale odrzucać prawdy o objawieniu Fatimskim – ja osobiście wierzę w to tak samo mocno jak Pan! Jednakże różnica pomiędzy nami jest taka, że ja mam świadomość, że nie jest to żaden argument, ponieważ w tamtym czasie forma komunii do ust była jedyną obowiązującą i znaną tamtym ludziom formą. Więc co miałby zrobić anioł? Podać im do ręki? Dzieci wówczas nawet nie wiedziałyby co jest grane i o co mu chodzi…
14 Czy wytarłbyś o spodnie rękę, na której byś ujrzał prawdziwą Krew Jezusa (dodane 25 listopada 2021)
Argument ten wysnuł ks. Michał Chaciński na swoim kanale w filmie "Dlaczego mam problem z Komunią na rękę"14. Zanim przejdę do omówienia tego argumentu, chciałbym poinformować, że pod tym filmem wystosowałem 4-częściową polemikę, która punk po punkcie ujawniała manipulację księdza (lecz większość argumentacji została już wyżej omówiona, to skoncentruję się tylko na tym jednym nowym argumencie). I niestety tym oto sposobem zostałem przez niego zablokowany i komentarze zostały usunięte. I tak wygląda ta prawda 24h/dobę, oraz "cel uświęca środki". Ksiądz posuwa się do przeinaczeń i kłamstw, byleby tylko wyszło po jego myśli, żeby tę formę zwalczyć i koniec, bo to przecież dla niego bardzo szczytny cel... I nie ważne, że Kościół nie uznaje tego za profanację, ważne, że ks. Chaciński i koledzy tradycjonaliści tak uznają i koniec... Dziwna jest też rażąca ignorancja księdza, który wskazuje, że Kościół uznaje tę formę jako jakąś mniej godną i związaną jedynie z czasem pandemii. Ignorancja jest tak wielka, że zadał sobie trudu, aby zebrać argumenty, przygotować swój materiał o Komunii na rękę, a nie zadał sobie trudu, aby przeczytać orzeczenia Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów15, który wyraźnie pouczył, że nie jest to mniej godna forma i wcale nie jest formą tymczasową na czas pandemii, a jedynie używa tam określenia "[...] zwłaszcza w czasie pandemii". Ale zajmijmy się teraz tym głównym argumentem ks. Michała. Otóż co byśmy zrobili, gdybyśmy zobaczyli na ręku prawdziwą krew? Czy wytarlibyśmy rękę o spodnie, jak to robimy zawsze, gdy tej krwi nie widzimy? A przecież to ten sam Chrystus, ta sama krew, tyle że niewidoczna. Lecz odpowiedź na to pytanie jest w rzeczywistości banalnie prosta, bo na pytanie można odpowiedzieć podobnym pytaniem postawionym ks. Chacińskiemu (w taki sposób odpowiadał również sam Jezus - por. Mt 21,23-25). A co by zrobił ksiądz Michał Chaciński, gdyby na swoich dłoniach ujrzał Krew Pańską? Czy również postąpiłby zwyczajowo - tzn. tak jak zawsze opłukał ręce wodą, a następnie tę wodę wylał do przykościelnej studzienki, czy może jednak w tym wyjątkowym wypadku zachowałby się jednak inaczej i nie wylewał tej wody do studzienki? Tutaj warto też wspomnieć o emocjonalnej manipulacji księdza, który chce zrobić z nas jakieś bestie, które wycierają swoje ręce o spodnie, tak jak robi ktoś, kto chce oczyścić się z brudu na rękach, którego się brzydzi (tak jakbyśmy chcieli oczyścić swoje ręce z tej ohydnej krwi i Ciała Pańskiego wycierając się o spodnie). Otóż nie. Nie wycieramy rąk o spodnie na takiej zasadzie, a jedynie robimy to dlatego, że nasze normalne zachowanie zakłada, że dotykamy się różnych przedmiotów, w tym i naszych spodni, na których Jezus i tak by się "znalazł" również przy przyjmowaniu Komunii do ust (kwestia tego pyłu tej hostii, o której pisałem wyżej).
15. Komunia na rękę w swojej starożytnej formie była inna, niż obecna, bowiem stosowano specjalne chusty, lecz nigdy nie była podawana na gołą rękę (dodane 3 grudnia 2021).
Jest to niestety dość popularny argument, a ostatnio słyszałem go również z ust ks. Szymona Bańki FSSPX z kanału Szkoły Akwinaty.16 Ten argument miałby dowodzić, że powoływanie się na starożytną praktykę przyjmowania Komunii na rękę jest nieuprawnione, ponieważ w tej formie niekonsekrowana ręka nie dotykała bezpośrednio Ciała Pańskiego, ale przyjmowana została za pośrednictwem specjalnej chusty. Jednakże zarzut jest niesłuszny z kilku powodów. Abstrahując od tego, że nie jest to do końca prawda (o tym za chwilę), to jednak jest to również błędne logicznie. Otóż błąd w rozumowaniu opiera się na przyjęciu założenia, że aby coś było uprawnione, musiałoby istnieć wcześniej w praktyce Kościoła. Otóż nie - jest to błąd logiczny i nie można kwestionować czegoś tylko z uwagi na brak precedensu. Wszystko ma kiedyś swój pierwszy raz i zanim to nastąpi, to jak wiadomo jest dokładnie ta sama sytuacja, że nie miało to swojego precedensu. I to był właśnie ten pierwszy powód. Drugim powodem jest coś innego - a mianowicie nie jest to do końca prawdą. Oczywiście jest to prawdą, ale trzeba dodać ważne zastrzeżenie - ta praktyka dotyczyła jedynie kobiet, bo mężczyźni jak najbardziej przyjmowali tę komunię bezpośrednio z ręki. Bł. ks. Nowowiejski w swojej pracy Msza Święta, wykład liturgii, cz. 1, która w naszym języku jest najobszerniejszą pracą poświęconą historii liturgii pisze:
Przez pięć i więcej wieków dawano mężczyznom Hostię w rękę, niewiastom zaś w małą chustkę, zw. dominicale17
oraz
Był to w początkach obrus używany przy Komunii niewiast, gdy dla przyjęcia Eucharystii okrywały ręce welonem dominicale. Św. Cezary Arelateński pisze, że na początku VI wieku niewiasty przed Komunią okrywały ręce czyściutkim obrusem. Z czasem, zamiast zobowiązywać niewiasty do przynoszenia z sobą dominicale, przygotowywano obrus dla wszystkich.18
oraz:
Dla niewiast były oddzielne przepisy. Mianowicie według koncylium w Auxerre ok. 578), „Niewiastom nie wolno jest brać Eucharystii w gołe ręce. Nie wolno jest niewiastom ręką swoją sięgać po obrus ołtarzowy. Niech każda niewiasta, idąc do Komunii, posiada swoje dominicale; gdyby go nie miała, nie będzie dopuszczona do Komunii aż do następnej niedzieli”).19
16. Kościół w swojej tradycyjnej dyscyplinie nie dopuszcza Komunii na rękę (dodane 3 grudnia 2021).
Jest to kolejny argument ks. Szymona Bańki FSSPX z kanału Szkoły Akwinaty20. Ten argument może nie tyle zasługuje na jakąś większą uwagę, co raczej dzięki niemu chciałbym podkreślić ważny kontrargument, który moim zdaniem warty podkreślenia i zaakcentowania. Należy zwrócić uwagę, że ksiądz mówiąc o tradycyjnej dyscyplinie, to z wiadomych powodów przyjął sobie za ten okres dyscypliny okres Kościoła do Soboru Watykańskiego II. Jednakże należy podkreślić, że dyscyplina Kościoła w rzeczywistości podlega nieustannym zmianom. Dla przykładu - w dyscyplinie Kościoła od XVI do XVIII wieku zabraniała używania Biblii w językach narodowych. Takie ograniczenie wprowadził papież Pius IV w konstytucji apostolskiej Dominici gregis rustodiae z 1564 r. I została ona zniesiona dopiero w konstytucji Sollicita ac provida z 9 lipca 1753 papieża Benedykta XIV. Ale dalej dyscyplina Kościoła zabraniała korzystania z przekładów tłumaczonych bezpośrednio z języków oryginalnych. Wolno było używać jedynie tłumaczeń z łacińskiej Wulgaty. To ograniczenie zostało ostatecznie zniesione przez papieża Piusa XII w połowie XX wieku wraz z wydaniem jego encykliki Divino afflante Spiritu - czyli również przed Soborem Watykańskim II. I to co chciałbym, aby tutaj wybrzmiało najbardziej - to że Urząd Nauczycielski Kościoła i papież mają nieograniczone prawo do zmiany dyscypliny - co widać na przykładzie tych przekładów Biblii, a co również ma zastosowanie w przypadku przyjmowania Komunii na rękę.
17. W krajach w których prowadzono Komunię na rękę, to po niedługim czasie wierni odstępowali od wiary (dodane 7 grudnia 2021).
Jest to również dość popularny argument, który można było usłyszeć z ust ks. Michała Chacińskiego, ale również na filmach z kanału PCh24.pl. I tutaj za przykład podaje się kraje Beneluksu - Holandię, Belgię oraz Niemcy. I o ile trudno nie zgodzić się z tymi faktami, że to właśnie tam ta praktyka weszła najwcześniej oraz z tym, że faktycznie te kraje porzuciły w znacznej mierze chrześcijaństwo, to jednak nie bardzo wiem dlaczego porzucenie ich wiary mielibyśmy wiązać z praktyką Komunii na rękę? Jest to błąd logiczny o nazwie "post hoc, ergo propter hoc", który omawiałem w artykule "Skutki Soboru Watykańskiego II wg Roberto de Mattei". W podobny sposób ja mógłbym zarzucić, że skutkiem tej niezmieniającej się tradycji Kościoła (albo skutkiem Soboru Watykańskiego I) Czechy porzuciły wiarę, a w Niemczech rozwinął się nazizm. Czesi radykalnie porzucili chrześcijańską wiarę na długo przed Soborem Watykańskim II, kiedy była tradycyjna msza, Komunia w tradycyjnej formie itd. Tradycjonaliści wykorzystują tę zbieżność zdarzeń, aby narzucić pogląd, że jedno jest przyczyną drugiego. Być może dlatego, że trudno im dopuścić takiej myśli, że to nie Komunia na rękę spowodowała spadek wiary, ale to właśnie spadek ich wiary mógł sprawić, że przestali wierzyć w realną obecność Jezusa w Najświętszym Sakramencie, jak i być może przestali wierzyć po prostu w Jego realną obecność. A w takiej sytuacji takie rytuały jak Komunia nie miały dla nich większego znaczenia i przestały być jedynie zwykłymi i niewiele znaczącymi rytuałami - a skoro jest to jedynie utarty rytuał, to po co brać do ust (w sposób niehigieniczny), jak można brać na rękę. Więc niekoniecznie musi tutaj zachodzić zależność, że dawanie Komunii na rękę spowodowało spadek wiary, ale to właśnie ich spadek wiary mógł sprawić, że zaczęli przyjmować w taki sposób Komunię z uwagi na to, że i tak i tak to dla nich nie miało zbyt dużego znaczenia, co spożywają. I o ile spadek wiary może powodować niechęć do przyjmowania czegokolwiek do ust bezpośrednio z rąk szafarza, to jednak twierdzenie przeciwne (czyli chęć przyjmowania na rękę) nie musi skutkować spadkiem wiary.
18. Czy starożytne sobory i synody potępiały Komunię na rękę (dodano 16 sierpnia 2022)?
Pani Anna z kanału Trudno być katolikiem zwraca uwagę, że już w IV wieku na soborze w Saragossie zakazała jednoznacznie przyjmować Komunię na rękę21.
A wiec sprawdźmy, czy faktycznie jest to prawda? Otóż po pierwsze, to nie był sobór, ale lokalny synod, który faktycznie odbył się w Saragossie w 380 roku. Po drugie, to nie zakazał przyjmowania na rękę, lecz nakazał przyjmowanie komunii w Kościele - czyli innymi słowy - zakaz wynoszenia tej Komunii z Kościoła. I to jest właśnie to, na co zwrócili uwagę ojcowie z kanału "Bez Sloganu22". Mogło to mieć związek ze zjawiskiem, gdzie Komunia była wynoszona z Kościoła i często używana jako talizman. Zacytujmy jedyny fragment z tego synodu dotyczący przyjmowania Komunii:
3. Niech przyjmujący w kościele Eucharystię, który jej tam nie spożywa, będzie wyklęty
Odczytał również: Jeżeli komuś by udowodniono, że nie spożył w kościele Eucharystii, niech będzie wyklęty na wieki. Wszyscy biskupi powiedzieli: Zgoda23.
No i dalej Pani Anna wspomina o jakimś kolejnym "soborze" z VII wieku, gdzie znowu ponoć zakazano przyjmowania Komunii na rękę. Ale tym razem ta informacja jest na zasadzie, że "coś takiego było i coś takiego zakazano, i coś i gdzieś takiego ktoś powiedział" nie podając równocześnie żadnego źródła informacji. Czyli po raz kolejny widzimy, jak wygląda rzetelność informacji kanałów tradycjonalistycznych, a komentarz o jaki chciałbym się pokusić, to pewna anegdota, w której ktoś przekazuje informację, że "na Placu Pigalle rozdają rowery". A ktoś inny na to, że: "tak, tyle że nie na Placu Pigalle, ale na Placu Czerwonym, i nie rowery, ale samochody i nie rozdają, ale kradną - a po za tym wszystko się zgadza".
19. Czy rzeczywiście Kościół depcze po Najświętszym Ciele Jezusa Chrystusa? (Dodane 16 sierpnia 2022)
Zastanówmy się teraz nad kwestią nauki Soboru Trydenckiego o tym, że w każdej najmniejszej odłączonej cząstce znajduje się cały Chrystus. Czy z tej nauki faktycznie wynika, że cały Chrystus jest również w tym pyle, czy też w tych niewidzialnych okruszynach, które w sposób bezwiedny ulegają uronieniu i bezwiednie unoszą się w powietrzu? Być może, ale na dobrą sprawę nie jest to takie oczywiste. Chciałbym zwrócić uwagę, że w tej nauce ważna jest celowość i głębszy sens - a tym samym może tam chodzić o coś zupełnie innego. Właśnie jej istotą może być chęć utwierdzenie wiernych, że w przypadku podzielenia hostii na 2, 3, 4 części, to każda część ma dokładnie taką samą wartość, co cała hostia. Innymi słowy - połowa hostii nie jest półwartościowa, lecz pełnowartościowa. Czyli innymi słowy mogło chodzić o to, aby utwierdzić w przekonaniu, że w sytuacji, kiedy spożywamy podzieloną hostię, to przyjmujemy pełnowartościową Komunię. I nie chodzi o to, że cały Chrystus jest na pewno również w tych niezauważalnych cząstkach i w tym całym pyle, który się bezwiednie unosi przy każdym ruchu tego opłatka, ale aby ukazać, że jeśli przyjmujemy ułamaną hostię jako pokarm duchowy, to jest to tak samo pełnowartościowe Ciało Pańskie, co cała hostia. Dlatego też Bóg, który ma moc dokonać cudu Eucharystycznego, który ma moc sprawić, że w wodzie dokonuje się de-transubstancjacja, to również może sprawić, że Jego ciało znajdzie się wyłącznie w tych cząstkach, które są dostrzegalne zmysłem naszego wzroku.
Kanon 3 i 4, sesja XIII - czyli w dekrecie o Najświętszym Sakramencie24 potępia poglądy twierdzące, że Jezus jest obecny jedynie w czasie spożywania, a nie jest obecny przed lub po czynności rozdawania Eucharystii, oraz twierdzący, że w przechowywanych hostiach lub odłączonych cząstkach na pewno nie ma Chrystusa, albo że nie ma tam całego Chrystusa. Jednakże chciałbym zwrócić uwagę na pewien subtelny niuans, który może być dość trudno tutaj dostrzegalny - otóż Kościół w rzeczywistości zobowiązuje nas tutaj do domniemania, że w odłączonej cząstce jest obecny Chrystus, a w zasadzie to potępia stanowisko tych, którzy twierdzą, że tam Go stanowczo i na pewno nie ma. Jednakże taki zapis też nie gwarantuje, że Jezus jest absolutnie w każdej cząstce, nawet tej, która umknęła naszej uwadze i możliwości jej dostrzeżenia. Nie uchybia to możliwości de-transubstancjacji takich cząstek przez Boga. A tym samym nie daje to takiej niezachwianej pewności, że ci, którzy przyjmują na rękę (jak również do ust), zachowując wszelkie wytyczne wskazane przez Kościół, to na pewno depczą bezbożnie po Najświętszym Ciele Chrystusa.
Podsumowując chciałbym zaznaczyć, że najważniejszym argumentem w tym całym sporze jest to, że niezależnie od tego, czy przyjmujemy do ust, czy na rękę, to wg tych tradycjonalistycznych kryteriów dochodzi zawsze to takiej samej „profanacji”. I nie prawdą jest to, że profanacja w jednym przypadku jest bardziej prawdopodobna od profanacji w tym drugim przypadku, bo zawsze to prawdopodobieństwo wynosi tyle samo – czyli dokładnie 100% !!! Dokładnie tyle samo „profanuje” się Chrystusa w jednym i drugim przypadku – czyli całego Chrystusa! Nie ma żadnej możliwości, aby przed tym się uchronić, a trzymanie złączonych palców przez kapłana, stosowanie 3 obrusów, a nie jednego, zawsze wspomaganie się ministrantem z pateną, zakaz udzielania komunii na zewnątrz budynku i tylko pod jedną postacią niczego tutaj nie zmieni. Wystarczy, że upadnie tylko jedna mikro-partykuła aby dokonało się dokładne tyle samo „profanacji”, co upuszczenie całego kielicha z dużą zawartością hostii na błotniste podłoże, ponieważ cały Chrystus jest obecny w każdej, nawet tej najmniejszej cząstce – tak głosi nieomylne magisterium Kościoła od długich wieków. I właśnie może ten fakt sprawił, że Kościół sobie uświadomił, że jego misją nie jest zapobieganie nieumyślnym upadkom tych partykuł, bo przed tym nie ma możliwości się uchronić w żaden sposób. Jeśli wszechmocny Bóg potrafi zdematerializować Ciało Chrystusa poprzez rozpuszczenie Go w wodzie (taka właśnie jest praktyka i nasza wiara), to równie dobrze potrafi poradzić sobie z nieumyślnym upuszczeniem partykuł na podłodze, albo wcieranie w spodnie. To jednak z czym nie potrafi sobie poradzić sam Bóg, to zuchwałość takiego portalu PCh24.pl, który bez upoważnienia Kościoła robi sobie taką samowolę! Samowolę, która sprawia, że cała masa osób nie przystępuje do komunii, ponieważ księża w ich miejscu zamieszkania nie chcą im podawać Jej na rękę. Należy jeszcze raz zaznaczyć, że mimo substancjalnej obecności Ciała Pańskiego, to jednak jest to przestrzeń duchowa i największą zniewagą i profanacją Najświętszego Sakramentu jest stan grzechu, obojętności, oraz samej intencji Jej znieważenia. I to, że wielu wielce pobożnych katolików jest zdania, że branie na rękę Ciała Pańskiego jest dla Niego zniewagą, to że tak uważano przez długi okres w Kościele, to nie oznacza, że jest to prawda obiektywna. Żydzi przez bardzo długi czas uważali, że wymawianie Imienia Bożego Jahwe jest niegodziwe, toteż zamienili tetragramy JHWH na Adonai. Ale czy to, że tak uważali przez długie wieki, to automatycznie sprawia, że obiektywnie jest to niegodziwe? Warto wspomnieć o pewnym epizodzie z dzienniczka św. siostry Faustyny Kowalskiej:
Dz 160.
Kiedy się zbliżałam do Komunii św., kapłan, który mi podawał Pana Jezusa, druga Hostia uczepiła się rękawa i nie wiedziałam którą przyjąć. Kiedy się tak chwilę namyślałam, kapłan ten zniecierpliwiony dał ruch ręką, abym przyjęła. Kiedy przyjęłam tę Hostię, która mi podał – druga upadła mi na ręce. Ksiądz poszedł od końca balustrady komunikować, a ja trzymałam Pana Jezusa na rękach przez cały ten czas. Kiedy się kapłan zbliżył powtórnie, podałam mu Hostię, aby zabrał do kielicha, bo w pierwszej chwili kiedy przyjęłam Pana Jezusa, to przecież nie mogłam mówić, że drugi upadł, dopiero aż spożyłam. Jednak kiedy miałam Hostię w ręku, odczuwałam taka moc miłości, że przez dzień cały nie mogłam nic ani jeść, ani wrócić do przytomności. Z Hostii usłyszałam te słowa: pragnąłem spocząć na rękach twoich, nie tylko w sercu twoim i nagle w tym momencie ujrzałam małego Jezusa. Ale kiedy zbliżył się kapłan – widziałam z powrotem Hostię.
Grzegorz Żebrowski
1Cejrowski o Komunii na rękę: https://www.youtube.com/watch?v=XTLX14fc7uA
2Artykuł ks. Paula McDonalda https://gloria.tv/share/S9GGsMBha36s3JCtDdRrGC1hA
3Film Mikołaja Kapusty „Teolog vs Cejrowski o Komunii św. na rękę”: https://www.youtube.com/watch?v=PA9-kioxrPI
4Głos ks. Rafała Jarosiewicza w przedmiocie sprawy: https://wiadomosci.onet.pl/religia/opinie/komunia-swieta-na-reke-nie-jest-swietokradztwem-opinia/4tcxxsn
5Film o prawidłowym przyjmowaniu Komunii na rękę z kanału Mocnych wraz z opisem pod filmem https://www.youtube.com/watch?v=AkxsKesRr3Y
6Materiał z kanału FSSPX Polska „Komunia św. na rękę - ratunek przed tzw. pandemią czy klęska Kościoła?” https://www.youtube.com/watch?v=3V7E0w0m0xo
7https://www.youtube.com/watch?v=YJTWfKyy6KA
8https://pl.aleteia.org/2020/06/02/czy-jan-pawel-ii-krytykowal-przyjmowanie-komunii-sw-na-reke-wyjasnienie-sprawy/
9Książka Służyć Prawdzie dostępna na stronie: https://docer.pl/doc/x1ecesx
10https://pl.wikipedia.org/wiki/Przek%C5%82ady_Biblii
11Film o prawidłowym przyjmowaniu Komunii na rękę z kanału Mocnych wraz z opisem pod filmem https://www.youtube.com/watch?v=AkxsKesRr3Y
12Fragment wypowiedzi Dokowicza podczas uroczystości Podniesienia Krzyża w 2019r. https://www.youtube.com/watch?v=bYryGRUCTd8
14https://www.youtube.com/watch?v=NuuuC_npBZA
15https://liturgia.wiara.pl/doc/6555482.Komunia-swieta-na-reke-nie-jest-profanacja
16Ksiądz, @najjjka i @Tomasz Samołyk https://youtu.be/YRZr-7VKew8?t=1022
17Ks. Nowowiejski, Msza święta, wykład liturgii, str. 847
18Tamże, str. 988
19Tamże, str. 964
20Ksiądz, @najjjka i @Tomasz Samołyk https://youtu.be/YRZr-7VKew8?t=1013
21https://youtu.be/GbYVNKXgJ_E?t=522
22https://www.youtube.com/watch?v=YJTWfKyy6KA
23Wydawnictwo WAM, 2006; ACTA SYNODALIA - OD 50 DO 381 ROKU, strona 293.
24Kan. 3. Jeśli ktoś przeczy temu, że w czcigodnym Sakramencie Eucharystii pod każdą postacią i w każdej jej odłączonej cząstce zawiera się cały Chrystus – n.b.w.; Kan. 4. Jeśli ktoś twierdzi, że po dokonaniu konsekracji w przedziwnym Sakramencie Eucharystii nie ma ciała i krwi Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale tylko w chwili jego spożywania, a nie przedtem i potem, i że w hostiach lub cząstkach konsekrowanych, które po Komunii przechowuje się lub które pozostały, nie ma prawdziwego ciała Pańskiego n.b.w.