Tradycjonalizm

Krytyczne spojrzenie

Niedogmatyczna część dogmatu

Dodano: 2021-10-24
Czy treści dogmatów są całkowicie niezmienne? Dogmaty są niezmienne, a treść składa się z dogmatu i części dyscyplinarnej - czyli zagrożeniem wyłączenia z Kościoła.

Do niniejszych przemyśleń zainspirowała mnie pewna dyskusja pod jednym z moich filmów. Zanim przejdę do rzeczy, chciałbym na wstępie uspokoić, że nie zamierzam tutaj osłabiać katolickich dogmatów, podważać ich wiarygodność, postulować ich zmienność, kwestionować ich ostateczność itd. Nic z tych rzeczy. Sam tytuł nie jest tutaj do końca precyzyjny, bowiem mówi o niedogmatycznej części dogmatu - a w rzeczywistości będzie chodziło tutaj o niedogmatyczną część nie tyle dogmatu, co raczej treści dogmatu. Jaka jest różnica i gdzie jest ten pies pogrzebany, to już za chwilę. Innymi słowy tutaj porozmawiamy sobie o kompetencjach Ducha Świętego - co On może zrobić, a czego nie może. W każdym razie oczywiście zachęcam do dyskusji pod komentarzami, żebyście dali mi znać, co na ten temat sądzicie.
    
Otóż pod jednym z moich filmów wyłonił się wątek dotyczący jedności Kościoła. No i tam ktoś oczywiście przedstawił teksty z przedsoborowego katechizmu, które tę prawdę interpretowały. Tak z grubsza to chodziło o to, że posoborowy Kościół nazywa kościoły prawosławne kościołami partykularnymi. I jak ma się do dogmatu o jedności "wierzę w jeden święty, powszechny i apostolski Kościół". I ktoś zauważył, że przecież kościoły odłączone od katolicyzmu nie mogą być w jedności z Kościołem, bo nie uznają zwierzchności papieża. Tutaj zaznaczyłem, że tak naprawdę tym dogmatem wiary jest to, że Kościół jest jeden, a nie np. dwa, że jeden został założony przez Jezusa. Oraz dogmatem jest to, że Kościół jest jeden, a nie że jego członkowie są podlegli Biskupowi Rzymu. I w którymś momencie temat rozmowy zszedł na treść dogmatu, w którym zauważyłem, że składa się on z dwóch części - a mianowicie części dogmatycznej i niedogmatycznej. Aby to zobrazować, to przedstawię taką uproszczoną i lekko sparafrazowaną wersję dogmatu o wniebowzięciu Maryi Panny:
    
Gdyby kto zaprzeczał, że NAJŚWIĘTSZA MARYJA PANNA ZOSTAŁA CIAŁEM I DUSZĄ WZIĘTA DO NIEBA, niech będzie wyłączony ze społeczności Kościoła.

I proszę zwrócić uwagę na to zdanie. Składa się ono niejako z dwóch logicznie odrębnych części. Jednak to jest sama treść dogmatu - i to jest to, co zaznaczyłem na czerwono i wielkimi literami. Jest to NAJŚWIĘTSZA MARYJA PANNA ZOSTAŁA CIAŁEM I DUSZĄ WZIĘTA DO NIEBA. I to jest właśnie ta dogmatyczna część treści dogmatu. Natomiast to co jest tam napisane małymi literami, czyli:

Gdyby kto zaprzeczał, że [...] niech będzie wyłączony ze społeczności Kościoła.

I ta część, choć jest w treści dogmatu, to jednak jest tą częścią niedogmatyczną, jest pewnego rodzaju dyscypliną i zagrożeniem w przypadku nie uznania tej prawdy wiary.

A jakie są tego konsekwencje? Ano takie, że o ile treści dogmatycznej nikt i nic nie jest w stanie zmienić (nawet Bóg), bo to jest pewien fakt, który nie podlega zmianie i jakiejkolwiek zgodzie, bo jest to jedynie orzeczeniem stanu faktycznego, to się dokonało i już się nie odstanie, to jednak ta część niedogmatyczna już nie musi mieć waloru bezwzględnej niezmienności. Oczywiście zaznaczam, że nie chodzi tu o to, że nie obowiązują nas dogmaty, że nie musimy w nie wierzyć. Nie. Nic takiego nie mówię i proszę mi tego nie przypisywać. To jednak na co chcę wskazać, to że Kościół kierowany Duchem Świętym ma moc tę dyscyplinę zmienić (np. w pewnych szczególnych i nadzwyczajnych sytuacjach, dotyczących pewnych grup ludzi). Oczywiście na razie nie zmienił, więc to wszystko jak najbardziej obowiązuje - kto nie uznaje tych prawd wiary, zostanie wyłączony z Kościoła z mocy samego prawa. Ale to, co chcę podkreślić, to że nie jest to bezwzględnie nieodwołalne i że Papież w pewnych okolicznościach i dla pewnych specyficznych grup (np. urodzonych i wychowanych w kościołach odłączonych) może tę anatemę znieść. Nie może natomiast tego dogmatu odwołać. A jakie mogą być tego konsekwencje? Ano takie, że nie można wykluczyć iż Kościół się rozszerzy w sposób bardziej widoczny - i wejdą do niego ci, którzy nie uznają pewnych prawd wiary i że nastąpi pewna jedność mimo znaczących różnic doktrynalnych. To że Kościół jest jeden i ta jedność jest obwarowana pewnymi warunkami i narzucaniem wiary w katolickie dogmaty, to nie oznacza, że Bóg nie ma prawa tego zmienić. Jak pamiętamy, Bóg na pierwszym soborze w Jerozolimie niemal jednym kiwnięciem palca uchylił całe prawo mojżeszowe. Ponadto wszyscy dobrze pamiętamy scenę z 10 rozdziału Dziejów Apostolskich: "nie nazywaj skażonym tego, co Bóg oczyścił".

I co tutaj jeszcze raz chcę podkreślić - to nie wzywam nikogo do tego, nie naciskam, nie mam zamiaru robić jakiejkolwiek rewolucji, namawiać do zmiany - a jedynie stwierdzam fakt, co Bóg może, a czego nie może (z oczywistym akcentem, że to akurat zrobić może, jeśli tylko zechce)... A nadto przypominam, że Bóg działa nie inaczej, jak przez ręce Piotra.